-Może nie,ale chociaż czymś żywym-odpowiedziałam. Zeszłam z Sonei i poklepałam ją po szyi,spojrzałam na stojącego na przeciw mnie czarnowłosego mężczyznę,zobaczyłam,że wraz z koniem,zaczął się powoli zbliżać.Gdy był wystarczająco blisko podał mi strzałę,a ja włożyłam ją do kołczanu,który miałam przymocowany do siodła mojej klaczki. Przełożyłam,także przez ramię łuk,bo nie lubiłam bez potrzeby trzymać go w ręce.
-Dzięki,sorry za próbę postrzelenia,jestem Clary,a ty?-uśmiechnęłam się do niego.Poczułam,że coś mokrego dotknęło mojej dłoni,zwróciłam wzrok w jej stronę.Zobaczyłam Aidana,uśmiechnęłam się do psa i pogłaskałam go czule,a on ruszył w stronę konia nieznajomego.
<John?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz