poniedziałek, 2 grudnia 2013

Od Amber

Pędziłam na Pegazie przez wybieg treningowy w kierunku kolejnej beczki. Wałach przyśpieszył i zakręcając ostro przy przeszkodzie pognał do mety. Usłyszałam brawa...
Otworzyłam oczy. Był dzień zawodów. Na zewnątrz dopiero wschodziło słońce. Lecz dzień zapowiadał się idealny. Szybko ubrałam się w robocze ciuchy i pobiegłam do stajni. Szybko uporałam się z nakarmieniem koni po czym poszłam umyć Pegaza. Gdy jego jasno izabelowata sierść była już  czysta i wytarta do sucha zaczęłam zakładać mu ochraniacze i derkę.
- Cześć - usłyszałam głos podchodzącego do mnie Matta - Już jedziesz ?
- No jeszcze spakuję sprzęt i będę zmykać. A i zostawiam ci przywilej sprzątnięcia boksów i wyczyszczenia koni - powiedziałam - A no i jeszcze przydało by się poćwiczyć z Thorą na lonży i przejechać się na Vidirze. Chodź to ostatnie mogę zrobić jak wrócę.
- No niech będzie - westchnął.
- Hej ! - zawołała Carole podbiegając do nas - Jedziesz już ?
- Tak... - mruknęłam trochę poirytowana - Przed chwilą Matt pytał mnie o to samo.
- A mogę jechać z tobą ? - spytała.
- Ok. A pomożesz mi zanieść sprzęt do przyczepy ? - spytałam.
- Pewnie. Ty wprowadź go, a ja przyniosę sprzęt - odparła wadząc, że Pegaz jest już gotowy do drogi.
( Carole ? Opisywanie mojego przejazdu możesz zostawić mi = ))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz