czwartek, 12 grudnia 2013

Od Lisy Cd Carole

Pół godziny wcześniej wyjechałam ze stajni i teraz robiłam to co najlepiej czyli ćwiczyłam z Nibbitem. Kuc bez ogłowia (tylko w kantarze) i bez siodła ze mną na grzbiecie stawał właśnie dęba gdy zobaczyłam kątem oka zbliżającą się Carole na sowim koniu. Zignorowałam ją i dalej ćwiczyłam.
- Cześć - powiedziała zwalniając do stępa.
- Hej - odparłam obojętnie nie patrząc na dziewczynę - Co tu robisz ? Nie jesteś z Amber ?
- Nie - westchnęła - Na mnie też się chyba fochnęła.
- Serio ? - zdziwiłam się zatrzymując Nibbita i patrząc na Carole z zainteresowaniem ale i współczuciem - Co się tej Amber stało ?
- No wiesz... Lubiła jeździć na zawody, a już zupełnie ubóstwiała swojego konia - wyjaśniła - Był dla niej wszystkim i w pewnym sensie pamiątką po matce.
- Może gdybym to wiedziała nie była bym dla niej taka niemiła - mruknęłam - Ale tak czy siak powinna być choćby uprzejma, a tym czasem skupia się tylko na sobie i tym co straciła. To głupie.
- Wracamy ? - spytała Carole.
- Ok - zgodziłam się - Poćwiczę jeszcze trochę na hali jak przyjedziemy do stajni.
Ruszyłyśmy kłusem przez las. Po chwili przyśpieszyłyśmy do galopu i takim sposobem szybko znalazłyśmy się na terenach Infinity. Na paddocku zobaczyłyśmy Amber przeprowadzającą join-up.
( Carole ? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz