- Ja też - odparłam i również pogłaskałam konia. Chwilę puźniej z domu wybiegł Matt.
- Co się stało? - zapytał wybiegając na zewnątrz.
Amber wytłumaczyła mu co się stało. Kiedy tak siedzieliśmy w boksie we trójkę usłyszęliśmy, że zaczął padać deszcz. Ciepły letni deszcz.
Wreszcie po jakichś 15 minutach przyjechał weterynarz. Amber wytłumaczyła mu o co chodzi, a on zbadał Azyla i odparł, że to dość poważny stan choroby.
Podczas gdy rozmawiał z Amber i Mattem ja wyszłam na próg stajni i popatrzyłam na zalane wodą podwórko. O kałuże rozpryskuwaly się krople wody, strumienie spływały rynnami z dachów, a deszcz wciąż lał. Popatrzyłam na pastwisko i zobaczyłam, że stoi tam jeszcze kilka koni. Pobiegłam tam szybko i spostrzegłam, że to Pegaz, Donea i Thora. Wzięłam dwa konie i zaprowadziłam do stajni. Potem już cała mokra widząc, że nie zanosi się na koniec deszczu wróciłam po kucyka. Tylko, że ten wierzgał i stawał dęba oraz biegał jak oszalały po całym padoku. "Co mu aię stało?" - zastanawiałam się - "może się po prostu przestraszyła" - myślałam. Otworzyłam bramkę i weszłam na pastwisko. Kiedy tylko zamknęłam furtkę klacz położyła uszy do tyłu i rzuciła się na mnie.
- Uspokuj się, co ci jest? - powiedziałam zdziwiona do Thory. Przez kolejne 3 minuty próbowałam ją uspokoić ale na marne. Co prawda trochę mniej brykała ale dalej rżała i biegała jak szalona. Zdecydowałam się podejść. Bardzo ostrożnie ledwie coś widząc przez ścianę deszczu podeszłam do zdziczałego kucyka. Thora stanęła nieruchomo i pozwoliła mi nawet blisko podejść. Już myślałam, że uda mi się ją złapać i nawet się sama do siebie uśmiechnęłam, że mi się udało, ale nagle jakiś odgłos ( nawet sama nie wedziałam co to było) przestraszył konia. Klacz gwałtownie położyła uszy trochę się obróciłam i wierzgnęła w bok. To wszystko stało się w dosłownie w 3 sekundach. Poczułam ból, zakręciło mi się w głowie i resztkami sił zawróciłam. Uznałam, że nie dam rady zaprowadzić kuca.
Kiedy weszłam do stajni zobaczyłam jak weterynarz się żegna z Amber. Stanęłam w progu trzymając ręką usta, z których keciała krew i gdzie chwiał się ząb.
- Amber - wymamrotałam.
Amber?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz