Gdy usłyszałam dzwonek startowy spięłam Pegaza piętami i popędziłam w stronę pierwszej beczki. Zakręcił kładąc się prawie na podłożu po czym pocwałował w stronę kolejnej beczki. Pegaz równie zgrabnie i szybko uporał się z kolejną beczką pędząc jednak do ostatniej beczki Pegaz potkną się i przewrócił przygniatając mnie do ziemi. Poczułam tylko ostry ból w lewej ręce oraz nodze po czym zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu. Koło mojego łóżka siedziała Carole i obok niej Matt.
- No nareszcie - westchnął Matt - Myśleliśmy, że nigdy się nie obudzisz.
- Co... Co się stało ? - spytałam próbując przypomnieć sobie zawody - Ile jestem w szpitalu ?
- Już cztery dni - mruknęła Carole jednak nikt nie chciał mi powiedzieć co się stało.
- Co się stało ? - powtórzyłam.
- Pegaz się potkną i przygwoździł cię do ziemi - powiedział w końcu Matt.
- Nic mu nie jest ? - spytałam natychmiast.
- No... Nie zupełnie - wybąkała Carole.
- Co mu jest ! - krzyknęłam.
- Amber - szepnęła dziewczyna - On nie jest już sobą. Stał się zupełnie innym koniem. Nie pozwala nikomu do siebie podejść. Nikomu nie ufa.
- Co - wyjąkałam po czym zaczęłam płakać - Czemu ?
- Przeżył potworny szok - wytłumaczył Matt - Takie rzeczy się zdarzają.
Nie wiedziałam ile płakałam ale w końcu łzy przestały mi lecieć z oczu.
- Nie wierzę w to - wyszeptałam - To nie możliwe !
- Amber...
- NIE !!! To nie prawda co mówicie - warknęłam - A mnie co jest ? Co mówią lekarze ?
- Złamałaś nogę i... - zaczął Matt ale Carole mu przerwała:
- I nic więcej - ucięła patrząc karcącym wzrokiem na chłopaka.
- I co ? - spytałam.
- No... - zaczął Matt - Pegaz zmiażdżył ci prawie pół dłoni. Musieli ci amputować palec mały i serdeczny oraz kawałek dłoni. Natychmiast popatrzyłam na moje dłonie. Lewa była zawinięta w bandaże.
- Nie... - jęknęłam - To wszystko jest do du*y !
( Ktoś zechce dokończyć ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz