- Hej ! - zawołała na mój widok Lisa podbiegając do nas - I jak było ?
- Nijak - odparłam nie potrafiąc być teraz miła dla Lisy czy Carole. Ruszyłam przez podwórze do domu. W kuchni przy stole siedział dziadek czytając gazetę.
- I jak się czujesz ? - spytał uśmiechając się do mnie.
- Dziwnie - przyznałam - Wpadłam tylko po coś do jedzenia i idę się zajmować Pegazem. Przeprowadziłam z nim join-up i znów mi ufa.
- To wspaniale - ucieszył się dziadek wracając z powrotem do czytania gazety. Ja z koszyka z owocami wyjęłam dwa jabłka po czym wyszłam na zewnątrz. Z otworzeniem drzwi wejściowych był mały kłopot bo w prawej ręce trzymałam jabłka lecz na szczęście poradziłam sobie łokciem. Ruszyłam na paddock Pegaza i gdy tylko podbiegł do płotu z radosnym rżeniem wręczyłam mu jabłko sama zjadając drugie. Otworzyłam bramkę wybiegu ruszając w stronę stajni, a Pegaz wedle moich oczekiwań ruszył za mną.
- Dobry koń - uśmiechnęłam się gdy wszedł do swojego boksu. Po chwili wałach był już czysty i osiodłany. Wyprowadzając konia z boksu zobaczyłam w wejściu do stajni Carole i Lisę. Teraz nie chciałam się już z nimi kłócić.
- Chcecie pojechać ze mną na przejażdżkę ? - spytałam dość nieśmiało.
- To Pegaz ? - spytała Carole.
- Tak - uśmiechnęłam się - To co jedziecie ?
(Carole ? Lisa ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz