- Tak - uśmiechnęłam się skutecznie przy tym ukrywając lewą rękę (niestety nie miałam kieszeni) - Ja oraz mój dziadek.
- To fajnie - również się uśmiechnęła - Już kilka dni temu zapowiadałam mój przyjazd. Przywiozłam też ze sobą swojego konia Nacy.
- A tak ! - zawołałam - Lepiej pamiętam jakie konie mają przyjechać niż kto ma je przywieść. Pomogę ci wyprowadzić twoją klacz, a potem pokarzę ci twój pokój.
- Dobra - zgodziła się - Tylko Nacy... Jest dość dzika.
- Będzie dobrze - mruknęłam - Mój koń niedawno przechodził ponowny trening bo miałam wypadek na nim i strasznie się wszystkiego bał. Nie mówiąc o tym, że na początku też nie był zbyt grzeczny.
- To ty spuść rampę, a ja wyprowadzę Nacy - zaproponowała. Tak też zrobiłyśmy. Ja otworzyłam przyczepę od tyłu, a Abby po wejściu do wewnątrz bocznym wejściem wyprowadziła rwącą się klacz.
- Pokażę ci jej boks - powiedziałam prowadząc kobietę przez stajnię do ostatniego po prawej boksu.
(Abby ? Właściwie powinnam do ciebie mówić per pani xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz